|
...::: CIĘŻARY I POWINNOŚĆI MIESZCZAN :::...
Oprócz posiadanych dużych obszarów pól i rozległych połaci lasów, tuszynianie byli obowiązani ponosić spore ciężary: od
każdego placu, jego właściciel winien wpłacać do kasy miejscowego tenutariusza (dzierżawca dóbr królewskich), po jednym
groszu. Podobną tenutę płacili rzemieślnicy. Rzeźnicy np. byli zobowiązani oddawać półtora kamienia łoju nie topionego.
Łanowe wynosiło 10 gr, ogrodowe 1 grosz. Warzący piwo musieli oddać 190 miar słodu (tak było w roku 1564. Natomiast
lustracja władz w roku 1661 ustaliła, iż do kasy wpłynęło z domów, poręb, ogrodów, łąk i podatku rzemieślniczego - 17 zł 7
groszy i 6 szelągów (drobna moneta miedziana w Polsce XVI - XVIII wieku o różnej wartości). Podatku gajowego wpłacono 45
zł, koronacyjnego - 8 zł, "podwodowego" - 74 zł 20 gr. W czasach wojny Tuszyn był zobowiązany własnym sumptem wystawić
"pachołka dobrze wyekwipowanego, z wozem i koniem". Dalsze lustracje miasta z lat 1765 i 1782 wykazały, iż oddawano do
starostwa: podatku łanowego - 106 zł 20 gr, placowego - 40 zł, ogrodowego - 40 zł, łąkowego - 8 zł, rzemieślniczego - 2
zł, słodowego i surowcowego - 200 zł, oraz jarmarcznego - 6 zł.
Żydzi płacili podatek "pogłówny" w wysokości 200 zł. Czyli rocznie wpływy z podatków czyniły razem 602 zł 20 gr. W roku
1874, książę Czetwertyński zawarł z mieszczanami umowę, która przewidywała, że zamiast oddawania słodu, mieszczanie winni
mu płacić 200 zł rocznie. Podatek jarmarkowy był wpłacany staroście a ten miał opłacać swoich "drabów" w tym celu, by "w
czasie jarmarku jakowyś tumult i violencja miejsca mieć nie miały". Mieszczanie tuszyńscy płacili jeszcze "sprzężajne" - w
wysokości jednego złotego. W zamian płatnicy mieli prawo wolnego wyrębu w lasach starościńskich - dwukrotnie w ciągu
tygodnia, we wtorki i soboty, oraz prawo do wywożenia dla siębie drzewa na opał, a także innych potrzeb domowych.
Lustracja z roku 1789 uznała ponoszone przez mieszczan ciężary za niesłuszne i obiecała je znieść, ale chciwy na grosz
książę Czetwertyński do realizacji tych zaleceń komisji nie dopuścił. Obniżono tylko sumy ogólne podatków o około 100 zł
rocznie. Z uwagi na piaszczyste, liche gleby i liczne pożary drewnianego miasta, mieszczanie tuszyńscy nigdy nie byli w
historii zbyt zamożni. Ale miasto wydało z siebie wielu ludzi światłych, dbających o wiedzę swoich synów. Już w roku 1397
jakiś Wojciech z Tuszyna jest plebanem na parafii w Pabianicach. Na początku XVI wieku Maciej z Tuszyna jest proboszczem
w parafii łódzkiej, a Piotr z Tuszyna jest w połowie XVII wieku w Krzepczowie. Kilku światłych Tuszynian osiągnęło
najwyższy poziom naukowy dostępny wtedy w kraju, byli studentami Jagiellońskiej Akademii Krakowskiej. W roku 1493
immatrykulowano na tej uczelni Mikołaja, syna Andrzeja z Tuszyna. W roku 1518 wpisano w poczet studentów Jagiellonki Jana,
syna Stanisława z Tuszyna. W roku 1577, wójt tuszyński, Zygmunt Sulikowski umieścił swego syna, Cypriana, w Akademii
Królewskiej. Rok 1625 przynosi wpis do Akademii innego tuszynanina też Cypriana, syna Jana Tuszyńskiego. Bakalaureat tejże
uczelni uzyskuje w roku 1612 Wojciech Tuszyński, a w roku 1621 - Mateusz Tuszyński. Jedną z najwybitniejszych rodzin
mieszczańskich w Tuszynie byli Podolscy. Niestety, ród ten wygasł i nie istnieją nawet żadni potomkowie, choćby po
kądzieli. Najwybitniejszym z rodziny był zaufany człowiek króla Zygmunta Augusta, dzierżawca królewszczyzn i wójt
tuszyński Maciej Podolski (czemu jeszcze w Tuszynie nie ma ulicy jego imienia?). Rodzina ta w roku 1588 otrzymała od króla
zwolnienie od wszystkich podatków i trybutów na rzecz szkatuły królewskiej. Choć byli oni stanu mieszczańskiego, to w
dokumentach pisali się "famati" (nobilitowani). Szlachectwo rzeczywiste posiadali tylko dwaj członkowie rodziny
Podolskich: Maciej i Stanisław.
Charakteryzując mieszczaństwo tuszyńskie, należy stwierdzić, iż było ono bardzo butne i zuchwałe, lubiące pieniactwo,
mające zatargi z sąsiadami, szczególnie z mieszkańcami wsi należących do kapituły krakowskiej. Wielu z mieszczan
dokonywało zajazdów na wsie Pałczew, Kalino, Rzgów, Wolę Rypułtowską i Żeromin. Często lekceważono sobie nawet wyroki
sądowe. Wyjątkowy dowód zuchwalstwa złożyli mieszczanie tuszyńscy w roku 1678. Uzbrojeni w koła i kłonice napadli na
jarmarku mieszczan ze Rzgowa, ciężko raniąc ośmiu z nich. A także trzech kmieci z Huty Dłutowskiej i Kalinka. W roku 1780
sam król Stanisław August wysłał do tuszynian admonicję (upomnienie), pisząc "by waśni i nieposłuszeństwa zaniechali".
Witold Kowalski
|
|
|